W BLASKU MIŁOSIERDZIA
51/997 – 8 grudnia 2024 r. B.
INTERNETOWE WYDANIE TYGODNIKA
Jeszcze trzy numery wydania tygodnika do 1000 numeru !!!
Niedziela - 8 grudnia 2024 r.
II NIEDZIELA ADWENTU rok „C”
Kolor szat liturgicznych - biały
UROCZYSTOŚĆ NIEPOKALANEGO POCZĘCIA
NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Bóg wybrawszy od wieków Maryję na Matkę swojego Syna, zachował Ją od wszelkiej zmazy grzechu i obdarzył pełnią łaski. Dzięki temu Maryja stała się godnym przybytkiem Wcielonego Słowa. Dziękując Bogu za wyjątkowy przywilej udzielony Maryi, wypraszamy sobie łaskę do zwalczania grzechu.
Święto Niepokalanego Poczęcia obchodzono na Wschodzie już w VIII wieku. 8 grudnia 1854 roku papież Pius IX ściśle określił i podał do wierzenia prawdę o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Dziewicy jako dogmat wiary katolickiej.
Czytania
Pierwsze czytanie: Rdz 3,9-15
Psalm: Ps 98
Drugie czytanie: Flp 1,4-6.8-11
Ewangelia: Łk 1,26-38
Ewangelia
Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą
Łk 1, 26-38
✠ Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Wszedłszy do Niej, anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie.
Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».
Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».
Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego». Wtedy odszedł od Niej anioł.
Komentarz na dzisiejszą niedzielę
Posłuszeństwo nie kojarzy się zbyt dobrze. Raczej z uciemiężeniem. Może powinno się używać słowa wierność? W każdym razie czytania uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, nieco inne niż zazwyczaj (drugie czytanie w tym roku jest wzięte z II niedzieli Adwentu) koncentrują się wokół nieposłuszeństwa i posłuszeństwa. I ich skutkach.
Dziś przypomnienie, że wierzyć Bogu, to znaczy mówić Mu tak. W każdej sytuacji. Grzech pierwszym rodziców - i w sumie każdy nasz grzech - to zło wynikłe z tego, że człowiek nie ufał Bogu, chciał spróbować po swojemu. I cała w zasadzie historia zbawienia, to próba Boga, by to zaufanie odbudować. Nie bardzo nam się udaje być doskonałym w każdym szczególe, ale jakieś zasadnicze rysy postawy, kierunki zachowań... To chyba nie niemożliwe, prawda? "Tak" Maryi przyniosło światu Zbawiciela, "tak" Zbawiciela - Jezusa Chrystusa, wierność Bogu aż do śmierci, przyniosła nam zbawienie. Każde nasze "tak" Bogu to budowanie dobra w świecie. I przywracanie mu jego pierwotnej, a zniszczonej grzechem doskonałości.
Komentarze do Ewangelii z książki "Klucz do Ewangelii św. Łukasza"
Ta rozmowa jest od początku do końca dobrą nowiną. To przede wszystkim dialog Boga z człowiekiem o łasce. Bądź pozdrowiona, pełna łaski. Święty Łukasz zapisał, że to pozdrowienie wstrząsnęło Maryją niemal z siłą trzęsienia ziemi. Jesteś pełna łaski! Bóg ma dla Niej konkretny plan: Oto poczniesz w swym łonie i porodzisz syna, i nadasz Mu imię Jezus. Stanie się On wielkim i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu stolicę ojca Jego, Dawida…
Patrzymy na Maryję, żeby zobaczyć w Niej swoje własne powołanie, swoją godność; kim może być człowiek. Jak w Jej przypadku, tak i w naszym, wszystko zaczyna się od łaski. Zanim Bóg przyjdzie do człowieka z jakąkolwiek propozycją działania, zaangażowania, zawsze wcześniej wyposaża go do tej decyzji. Podejmujemy decyzje dobre, wolne – bo Maryja jest wolna w tym dialogu – właśnie dlatego, że wcześniej zostaliśmy obdarowani przez Boga łaską. Łaską ku wolności, ku decyzyjności człowieka.
Kardynał Grzegorz Ryś
W dzisiejszym numerze
- Wyczucie
- Przyczółek świętości
- Nawrócenie
- Przygotujcie drogę Panu
- Dwa anioły, dwie kobiety i dwie drogi
- Pierwsza chrześcijanka
- Rozważyć
- Niepokalana naszym ratunkiem
- Janowe wołanie
- Zachęty do życia wewnętrznego
- Zmiany w kolegium kardynalskim. Franciszek podjął decyzję, która może mieć wpływ na konklawe
- Bezwzględny rozkaz Daniela Ortegi: Wszystkie zakonnice mają opuść kraj
- Milionerzy z Kanady porzucili wszystko i zostali misjonarzami w Medjugorie
- Z raportu ISKK: Katolików, którzy chodzą do Kościoła "z przyzwyczajenia", już właściwie nie ma
- Bycie katolikiem powodem do wstydu? Nie pozwólmy, by nam to wmawiano
- Adwent w dawnej Polsce. „W Adwenta ziemia święta”
- Święci i błogosławieni w tygodniu
Wyczucie
Święty Paweł modli się za Filipian, by ich miłość stawała się coraz doskonalsza w poznawaniu i wyczuciu tego, co lepsze.
Wyczucie przydaje się w wielu dziedzinach życia. Kilka razy zdarzyło mi się coś piec lub gotować pod okiem osoby, która dużo lepiej się na tym znała. Zwykle dochodziłem do momentu lekkiej dezorientacji, kiedy zastanawiałem się, ile i czego dolać lub dosypać. Zaglądałem wtedy do przepisu, żeby sprawdzić, czy są tam dokładniejsze wskazówki. Tymczasem mój kuchenny tutor twierdził, że wystarczy zrobić to na oko, na wyczucie, i tak to właśnie robił (z dobrym skutkiem, dodajmy).
Święty Paweł pisze o pewnym rodzaju fundamentalnego wyczucia duchowego, które ma prowadzić do tego, by nasze życie stało się czyste, owocne i mające w sobie odblask Bożej chwały. Za wyczuciem w różnych sprawach, czy to będzie gotowanie, muzyka, czy sport, stoją zwykle nabyte wcześniej wiedza, praktyka, a także swoisty dar, talent w określonej dziedzinie. To one sprawiają, że w pewnym momencie można decydować na wyczucie, rozpoznawać i wybierać intuicyjnie, co w danym wypadku będzie właściwe.
Podobnie jest z wyczuciem duchowym. Stoi za nim pewna wiedza – jakaś znajomość Biblii i katechizmu, może też pism autorstwa świętych czy innych książek teologicznych i duchowych. Prowadzi do niego praktyka – staranie o życie według przykazań Bożych, w duchu rad ewangelicznych i w ogóle to, co Pismo Święte nazywa „chodzeniem drogami Bożymi”. Wreszcie jest ono także skutkiem pewnego daru, łaski, której Bóg udziela swoim dzieciom.
Te trzy „ingrediencje”, pojawiające się w różnych proporcjach u różnych osób, składają się na rosnące wyczucie duchowe „dla oceny tego, co lepsze”. A ono może nam kiedyś pomóc odrzucić trujący owoc, podobny do tego, o którym słyszymy dziś w czytaniu z Księgi Rodzaju, lub przyjąć niespodziewane Boże wezwanie jak Maryja podczas zwiastowania.
Michał Golubiewski OP – „wdrodze.pl”
Przyczółek świętości
Przy dzisiejszym święcie więcej trzeba mówić o Chrystusie aniżeli o Jego Matce, bo inaczej nie zrozumiemy treści tego święta. Trzeba mówić o tym, że Chrystus wszedł w rodzinę ludzką z określonym planem, z określoną strategią działania – mianowicie z planem zbawienia człowieka od anarchii moralnej, od wszelkiego zła i wszelkiej winy. A wszedłszy w rodzinę ludzką, został otoczony grzesznikami ze wszystkich stron. Gdyby wszedł jako dorosły człowiek, byłby jednym jedynym sprawiedliwym samotnikiem, otoczonym grzesznikami, zamkniętym w kręgu braci – ludzi, którzy są z Nim i równocześnie przeciwko Niemu. Są z Nim dlatego, że jest jak oni człowiekiem. Są przeciwko Niemu, bo są grzesznikami, a On się z grzechem nigdy nie pogodzi. Jest od nich oddzielony. Święty Paweł powiedział o Nim segregatus a peccatoribus – oddzielony od grzeszników. W Nim było wszystko ludzkie oprócz grzechu.
Lecz On nie wchodził pomiędzy nas jako dorosły człowiek. Wchodził drogą człowieczą – od poczęcia poprzez narodzenie i przez dorastanie pośród ludzi. Wybrał sobie drugiego człowieka, matkę, jako drogę i bramę dojścia do nas. Wciągnął Ją w tę swoją samotność świętości, by i Ona nie była z kręgu grzeszników, by·była całkowicie po Jego stronie. Nie tylko w tym znaczeniu, że przez pewien określony czas musiał żyć Jej życiem, że przez pewien okres musiał żyć otulony Jej człowieczeństwem, stanowiąc z Nią jedno. Nie tylko w tym znaczeniu Ona była po Jego stronie; nie chciał być od Niej oddzielony winą, nie chciał być od Niej oddzielony anarchią moralną. Nie chciał być od Niej oddzielony jakimkolwiek cieniem zła.
Ona, jako matka, jako przyjaciel, jako towarzysz, jako brama wejścia i droga dojścia, musiała być po Jego stronie całkowicie i od początku. Pismo Boże to wyraźnie mówi: „Położę nieprzyjaźń między tobą a niewiastą”. Ta nieprzyjaźń to jest strefa sprzeciwu i strefa walki. To jest ziemia niczyja, dzieląca dwa okopy, dwie pozycje wyjściowe, dwa przyczółki.
Jego przyczółek w naszym świecie musi być wolny od nieprzyjaciela, przyczółek musi być czysty, jasny, święty, bo to jest walka o świętość. Ona jest Jego przyczółkiem. Ona jest tym miejscem, w którym postawił pierwszy raz stopę – nie na ziemi, tylko w Jej człowieczeństwie. I dlatego wymyślił Ją sobie od wieków, ukształtował Ją sobie jako człowieka bez skazy i bez winy, żeby pomiędzy Nim – Bogiem – a Nią – człowiekiem – mogły zaistnieć harmonijne więzy, jakie powinny istnieć pomiędzy matką a dzieckiem, pomiędzy przyjacielem a przyjacielem, żeby tych dwojga nic wewnętrznie nie dzieliło.
Powie później, już jako dorosły nauczyciel: „Oto idzie książę tego świata, ale we mnie nic nie ma. Nie mamy ze sobą nic wspólnego”. I w Niej od początku książę tego świata też nie ma nic, i z Nią też nie ma nic wspólnego. Ona jest Tą, która razem z Nim toczy walkę z Szatanem. Ona jest z tego samego obozu. Ona jest włączona w dynamiczną nieprzyjaźń. Stamtąd, z tego przyczółka świętości, Chrystus wyjdzie ku nam wszystkim. Będzie świętość rozdzielał, będzie ją siał – jak mówi – w gorczycznych ziarnach pełnych wewnętrznej siły. Będzie rozszerzał przyczółek. Będzie zdobywał sobie coraz to nowe miejsce w sercu człowieka i gruntował swe królestwo.
A Ona, która z Nim rozpoczęła tę historię, będzie Mu towarzyszyć, tym bardziej że sprawa pomiędzy Nim a Nią nie była sprawą prywatną dwojga osób – spełnia rolę matki w stosunku do Niego, a potem na Jego polecenie podjęła rolę matki w stosunku do nas wszystkich. Dzieci, które otrzymała pod krzyżem, weszły niejako na miejsce Chrystusa i będą zawsze miały do Niej dostęp jak do matki. Tak jak była matką Chrystusowi i przyjacielem bez żadnych zastrzeżeń, tak chciał, aby i ludzie mogli podobnie do Niej przyjść bez żadnych zastrzeżeń, bo wszystko, co w Niej jest, jest święte i bez zmazy, wszystko jest sprzymierzone z Chrystusem i wszystko będzie do Chrystusa prowadzić. Dla Chrystusa była drogą wejścia w świat, a dla ludzi będzie drogą wejścia do raju: bramą niebios, pośredniczką, orędowniczką, przewodniczką, pocieszycielką, niezawodną opiekunką.
To są te funkcje i działania, które wychodzą z tego przyczółka świętości, którym jest Niepokalane Poczęcie, i kierują się już nie ku Chrystusowi, jak niegdyś w tamtych latach trzydziestu trzech, ale ku każdemu człowiekowi naznaczonemu krwią Jezusa Chrystusa. Ona po tym znaku rozpoznaje swoje dzieci.
Powiedziałem na początku, że mówiąc o Niej, więcej trzeba mówić o Chrystusie aniżeli o Niej, ale mówiąc o Chrystusie, mówimy jednocześnie o Niej, a mówiąc o Niej, mówimy o Nim i o Jego dziele. Bo jednego bez drugiego zrozumieć nie można. Im bardziej dogłębnie w oparciu o fakty historyczne przemedytujemy sobie Jej postać i Jej rolę, z tym większą ufnością i bez żadnych zastrzeżeń zwrócimy się do Niej i szukać będziemy u Niej orędownictwa, pocieszenia i wskazówki na drogę, a raczej matczynej ręki. Ona nie umiera w wymiarze doczesnym i nigdy już nie zaśnie i do końca będzie matką żyjącą i obecną. Jest obecna przy każdym człowieku żyjącym na tym świecie i przy każdym odchodzącym z niego. Jej zadaniem jest oddawać dzieci Boże Ojcu z nadzieją i ze świadomością, że oddaje je szczęściu. Matki ziemskie w boleści, a nieraz w rozpaczy oddają swe odchodzące ze świata dzieci Bogu, bardzo rzadko mają niezakłóconą wiarę, raczej są pełne niepewności, zastrzeżeń, a często pełne buntu. Jest tylko jedna jedyna matka, która przez śmierć oddaje swoje dzieci Bogu z pełną świadomością tego, co je czeka, bo Maryja wie, bo Ona jest stamtąd, bo Ona już to przeżyła. Ona już odczytała początek księgi żywota, która nie ma końca.
bp Jan Pietraszko – „Ekspres Homiletyczny”
Nawrócenie
W drugą niedzielę Adwentu w liturgii słowa rozlega się głos św. Jana Chrzciciela, który wzywa wszystkich do przygotowania drogi dla Pana. Bóg przychodzi nieustannie. Chce być blisko człowieka. Aby Go zobaczyć, trzeba otworzyć serce i zmienić życie. Adwentowy głos proroka jest przypomnieniem, że czas szybko mija, a Bóg może przejść obok nas niezauważony.
Prorok pustyni
Święty Jan Chrzciciel został posłany na świat, aby zapowiedzieć przyjście Chrystusa. Już sam moment jego poczęcia był niezwykły. Jego rodzice, Elżbieta i Zachariasz, ludzie uczciwi i sprawiedliwi, długo nie mieli dzieci. Były to osoby głęboko wierzące. Przestrzegały Bożych przykazań (por. Łk 1,5-25). Bóg jednak jakby nie dostrzegał ich gorliwości w modlitwie. Sytuacja bezdzietności była powodem ich smutku, mimo że łączyła ich wielka miłość.
Po długim oczekiwaniu i licznych modlitwach Bóg dał Elżbiecie i Zachariaszowi nadzieję. W czasie składania ofiary kadzielnej w świątyni jerozolimskiej Zachariasz, który był kapłanem, zobaczył anioła. Boży posłaniec przemówił do niego, zapowiadając, że jego żona urodzi mu syna. Mężczyzna nie uwierzył, ponieważ Elżbieta była już stara. Anioł jednak przekonywał go, że dziecko będzie wielkim prorokiem, gdyż już w łonie matki zostanie napełnione Duchem Świętym, a kiedy podrośnie, doprowadzi wielu Izraelitów do Ojca.
Jan był niezwykłym prorokiem. Niewiele mówił, zwracał jednak uwagę swojego otoczenia stylem życia. Gdy osiągnął wiek dojrzały, zamieszkał na pustyni, nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny. Codziennie przychodził nad Jordan i wzywał do nawrócenia słowami proroka Izajasza: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi!” (Łk 3,4-5; por. Iz 40,3-5). Jego postawa pustelnika, ascety, abnegata odrzucającego wygody i przyjemności zwracała uwagę, przygotowując na przychodzącego Mesjasza.
Wewnętrzna przemiana
Jan, odwołując się do słów proroka Izajasza, wzywał do nawrócenia. W pojęciu nawrócenia (gr. metanoia) chodzi o całościową przemianę człowieka, która dotyka najgłębszych postaw i uczuć, przekonań i sposobu spojrzenia na świat.
Nawrócenie jest najpierw odcięciem się od grzechu i tego wszystkiego, co do grzechu prowadzi. Dlatego Jan głosił „chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów”. Nie jest bowiem możliwa przemiana bez zerwania z tym, co poniża człowieka. A grzech, będąc odwróceniem się od Boga i pełnienia Jego woli wyrażonej w przykazaniach, jest również poniżeniem człowieka, dziecka Bożego. Grzech powoduje poczucie winy. Przygniata do ziemi człowieka, który go popełnia. Nawrócenie z grzechu jest najpierw nawróceniem serca. Szczerym obrzydzeniem sobie grzechu i postanowieniem zerwania z nim: „Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy i stwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha. Dlaczego mielibyście umrzeć, o Izraelici?” (Ez 18,31).
Przemiana nawrócenia wyraża się również w gotowości do przyznania się do swoich słabości i odważnego wyznania grzechów. Tylko Chrystus „ma władzę odpuszczania grzechów” (Mt 9,6). Spotkanie z Nim w sakramencie pokuty jest szczególną szansą przemiany, gdyż On mocą swojej ofiary na krzyżu zdejmuje z człowieka ciężar grzechu i pozwala żyć w wolności dziecka Bożego.
Wewnętrznej przemiany, która rozpoczęła nowe życie, doświadczył przed laty Rudolf Hoess, komendant obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Przez kilka lat stał na czele machiny śmierci. Był odpowiedzialny za straszne zbrodnie wykonywane w imieniu hitlerowców. W ostatnich dniach wojny uciekał na zachód. Został jednak schwytany przez Amerykanów i przekazany do Polski. Przebywał w więzieniu w Wadowicach. Właśnie tam poprosił o spowiedź. Długo wyznawał swoje grzechy. Bóg jednak w godzinie śmierci dał mu łaskę rozpoznania jego strasznych grzechów, żalu za nie i chęci pokutowania. Hoess wiedział, że nie zostanie ułaskawiony, ponieważ za zbrodnie, których się dopuścił, mógł być tylko jeden wyrok. Został powieszony w Oświęcimiu. Umierał jednak ze spokojem w sercu, bo pojednał się z Bogiem.
Radość powrotu do Boga
W pierwszym czytaniu prorok Baruch zapowiada radość dla wszystkich, którzy są wierni Panu. Baruch był sekretarzem proroka Jeremiasza. Wyśpiewuje on wspaniałą pieśń o miłości Boga do tych, którzy żyją według Jego przykazań: „Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszczem sprawiedliwości, pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego!” (Ba 5,1-2). Bóg jest zawsze wierny człowiekowi. Przychodzi do tego, kto żyje Jego miłością. Nawiedza nawet największych grzeszników, dając im łaskę wewnętrznej przemiany.
Święty Jan Chrzciciel, surowy prorok Adwentu, nie przeraża nas, ponieważ podpowiada, jak można wybrać Boga całym swoim życiem. Pokazuje, jak wyjść na pustynię ciszy i samotności, odrzucić wygody współczesnego świata, by zobaczyć przychodzącego Boga. Mimo surowości jest pełen radości, gdyż jest bardzo blisko Mesjasza. Zapowiada Jego przyjście.
Święty Jan Chrzciciel słowami proroka Izajasza zachęca do prostowania ścieżek życia według Bożych przykazań. Wyprostujmy ścieżkę do kościoła na niedzielną Mszę św. Zróbmy wszystko, by nie opuścić Eucharystii. Wyprostujmy i wyrównajmy ścieżki w naszych rodzinach. Dzieci niech prostują ścieżki do rodziców przez posłuszeństwo ich poleceniom, szacunek, gotowość do pomagania. Małżonkowie niech prostują ścieżki wzajemnej życzliwości. Kolega niech poda dłoń koledze w geście pojednania i zapomnienia wszystkich urazów.
Adwentowe wezwanie do prostowania ścieżek zachęca nas także do radosnego przyjęcia umartwienia, zrezygnowania z przyjemności, by zobaczyć na nowo potrzeby innych ludzi.
ks. Jan Machniak – „Ekspres Homiletyczny”
Przygotujcie drogę Panu
Lew Tołstoj w bardzo ciekawej noweli pod tytułem Ile ziemi potrzebuje człowiek? opowiada historię bohatera, któremu obiecano, że otrzyma na własność tyle ziemi, ile zdąży obejść w ciągu jednego dnia. Ów człowiek wyruszył z rana, aby zatoczyć jak największe koło. O żadnym odpoczynku czy pokarmie nie myślał, w głowie miał tylko jedno zdanie: „Szkoda czasu!”. Było już późno, gdy spostrzegł, że pora wracać, bo może nie zdążyć na czas. Oczywiście przecenił swoje siły i apetyt posiadania. Nie zdążył wrócić do punktu wyjścia. Padł z wycieńczenia niedaleko mety. Nad usypaną mogiłą można było usłyszeć komentarz: „Tyle właśnie ziemi potrzebuje człowiek”.
Historia ta stanowi ostrzeżenie dla tych, którzy nie umieją trafnie wybierać. W kontekście dzisiejszego wezwania św. Jana Chrzciciela ma to bardzo istotne znaczenie.
Antoine de Saint-Exupéry zapewniał: „Nie spodziewajcie się niczego po człowieku, który pracuje wyłącznie dla potrzeb własnego życia, a nie dla swego trwania w wieczności”. Dlatego też ważny jest wgląd w nasze życie, w motywacje i intencje. Święty Jan Chrzciciel wzywa każdego człowieka do weryfikacji jego drogi życia: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”. Symbolika drogi jest ogromnie bogata, bowiem zakłada pewien ruch, a także cel. Dlaczego więc droga ma być prosta?
Każdy kierowca czy piechur przyzna, że droga bez zakrętów jest łatwiejsza do pokonania. Prosta droga ukazuje horyzont, ukazuje perspektywę! Można pokusić się o interpretację zakrętów jako grzechów. Każda niewierność przykazaniom powoduje „utratę widoczności”, utratę „Bożego horyzontu”. Dla ilustracji można podać przykład seryjnego mordercy, który odsiaduje wieloletni wyrok w Stanach Zjednoczonych. W wywiadzie przyznał, że kolejne zabójstwa przychodziły mu z łatwością. Liczył się pieniądz, a wyrzuty sumienia zostały odsunięte na margines. Można więc powiedzieć, że straszliwe grzechy – „zakręty” – zmieniły kierunek jego drogi. Nie trzeba jednak podawać aż tak drastycznych przykładów. Wystarczy popatrzeć na własną drogę. Kłamstwo, obmowa, niesolidność czy inne, nieraz błahe zaniedbania sprawiają, że znika „Boży horyzont”, a pojawia się perspektywa przesiąknięta egoizmem i wygodnictwem. Stąd też wezwanie do prostowania drogi staje się ważnym przesłaniem ewangelicznym.
Jednak prosta droga to nie tylko widoczny horyzont. Trakt bez zakrętów niesie ze sobą większe poczucie bezpieczeństwa. Taka droga jest po prostu bardziej bezpieczna. Można więc powiedzieć, że człowiek żyjący w stanie łaski uświęcającej ma komfort psychiczny, bo wie, że w tej drodze towarzyszy mu Pan prostujący wszelkie zakręty. Żyjemy przecież w czasach, w których zwiększa się zagrożenie. Wielu naszych rodaków nie wytrzymuje psychicznie różnych napięć, popada w depresję i marazm. Często nie potrafią dokonać właściwych wyborów, a decyzje, które podejmują, gmatwają ich losy. Jakże nie wspomnieć tutaj o wielu młodych ludziach, którzy wchodzą na drogę narkomanii i alkoholizmu. Nałóg to często balansowanie na granicy życia i śmierci; nie jest zatem drogą prostą i bezpieczną. Może więc właśnie teraz trzeba popatrzeć na swoje nałogi i grzechy, które nie dają poczucia bezpieczeństwa ani nam, ani tym, którzy się z nami spotykają.
Kiedy przyglądamy się symbolice prostej drogi, musimy wspomnieć jeszcze o jednym aspekcie. Droga bez zakrętów umożliwia szybkie poruszanie się. Życie pełne dobrych uczynków i walki z grzechami umożliwia szybsze zbliżanie się do źródła zbawienia i radości, którym jest Jezus Chrystus.
W Adwencie, tak jak i w całym roku liturgicznym, w prostowaniu życiowych dróg pomaga nam Maryja, przez którą Bóg przemawia od wieków do wszystkich pokoleń. Dlatego też, prosząc o umiejętność kroczenia prostą drogą, módlmy się słowami modlitwy ułożonej przez Jana Pawła II, wielkiego czciciela Matki Bożej :
Maryjo, cała pokorna, ukryta w tłumie, otoczona tajemnicą!
Pomóż nam nieść światu Dobrą Nowinę i zanurzyć się w tajemnicy Chrystusa,
abyśmy mogli dzielić się Nim z naszymi braćmi.
Maryjo, cała wierna, Ty bez przerwy szukałaś oblicza Pana,
Ty przejęłaś Jego tajemnicę i rozważałaś ją w swoim sercu.
Ty żyłaś w zgodzie z tym, w co uwierzyłaś,
i byłaś wzorem stałości w próbie i w uniesieniu radości!
Pomóż nam być wiernymi naszym zobowiązaniom,
być dobrymi i wiernymi sługami Twego Syna
aż do ostatniego dnia naszego życia na ziemi. Amen.
ks. Janusz Mastalski – „Ekspres Homiletyczny”
Dwa anioły, dwie kobiety i dwie drogi
Biblijne czytania odsłaniają przed naszymi oczami dwa bardzo podobne obrazy. Bohaterami tych obrazów są dwie kobiety i dwaj aniołowie.
Pierwszy obraz to scena z Księgi Rodzaju. Upadły anioł rozmawia z kobietą i usiłuje ją przekonać, że szczęście polega na wykorzystaniu otrzymanej od Stwórcy wolności tak, jak się człowiekowi podoba. Ponieważ pierwsza kobieta posłuchała kusiciela, zlekceważyła przykazanie Boga i popełniła grzech. Namówiła też do złego swego męża Adama. Bóg nie mógł już ufać ani jej, ani jej mężowi. Z tego powodu wydał wyrok na upadłego anioła, na kobietę i na jej męża. Istota tego wyroku polega na tym, że Bóg oświadczył, iż nie ma do nich zaufania. Zostawia ich samych. Ten wyrok jest surowy. Pierwsi rodzice i ich potomkowie namęczą się wiele, pełniąc swoją wolę, która zawsze obraca się przeciw nim. Życie bez pomocy Boga jest beznadziejnie trudne.
Bóg jednak w swym miłosierdziu zapowiedział, że znajdzie się kobieta, która nie popełni błędu Ewy. Nie powiedział jednak, kiedy to nastąpi. Upływały wieki, ludzkość mnożyła się w miliardy i wędrowała drogą grzechu... Nadszedł jednak taki dzień, w którym doszło do kolejnej rozmowy anioła z kobietą. Miało to miejsce ponad dwa tysiące lat temu w Nazarecie. Anioł Pański przekazał Maryi wiadomość, że Bóg wybrał ją na matkę swego Syna.
Maryja, podobnie jak Ewa, musiała zdecydować, musiała wybrać. Zgodzić się na propozycję Boga, czyli okazać posłuszeństwo Stwórcy, lub powędrować własną drogą. Poprosiła o wyjaśnienie tajemnicy poczęcia tego Syna. Po otrzymaniu tego wyjaśnienia oddała się do dyspozycji Boga. Powiedziała jasno: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. Po tej odpowiedzi Bóg mógł Maryi całkowicie zaufać.
Te dwa obrazy stanowią klucz do rozumienia dziejów świata i dziejów każdego człowieka. Ewa prowadzi swe dzieci drogą nieposłuszeństwa Bogu, drogą korzystania z wolności na własną rękę. Jest to zawsze droga grzechu. Maryja prowadzi swoje dzieci drogą posłuszeństwa Bogu i pełnienia Jego woli. Droga Ewy zmierza do bram piekła. Droga Maryi do bram domu Ojca Niebieskiego.
Dziś trzeba sobie odpowiedzieć jasno na pytanie, którą z tych dróg wędrujemy. Czy wolność wykorzystujemy na własną rękę, czy też oddaliśmy ją do dyspozycji Boga, w gotowości do ścisłej współpracy z Nim? Kto jest naszym przewodnikiem – Ewa czy Maryja?
ks. Edward Staniek – „Ekspres Homiletyczny”
Pierwsza chrześcijanka
Znany polski malarz Piotr Stachiewicz (1858–1938) pośród wielu obrazów maryjnych namalował również taki. Za białą postacią Matki Najświętszej idą ludzie. Droga, którą idą, jest wąska, prowadzi nad głęboką przepaścią, ale oni idą odważnie, bo prowadzi ich Maryja. Droga jest stroma, twarda, skalista, usłana cierniem; stopy ich krwawią, twarz naznacza cierpienie, ale oni idą śmiało, bo prowadzi ich Maryja. Co myślał Stachiewicz, malując ów obraz? Trudno z całą pewnością powiedzieć. Wydaję się, że chciał zaproponować nam refleksję o życiu trudnym, najeżonym różnego rodzaju przeszkodami, niebezpieczeństwami; o życiu, które będziemy mogli należycie przeżyć, kiedy „iść będziemy za Maryją”, czyli Ją naśladować. Zresztą na tym polega jeden z zasadniczych warunków autentycznego nabożeństwa do Matki Najświętszej.
Do podobnej refleksji zaprasza nas dzisiejsza uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Cóż to jednak znaczy iść za Maryją, naśladować Ją? Czy jest to w ogóle możliwe? A jeżeli tak, to przede wszystkim w czym?
Pełne i dosłowne naśladowanie Maryi nie jest możliwe. Ona bowiem jako „pełna łaski” do prowadzenia swojego przedziwnego życia posiadała nie tylko specjalne Boże powołanie, ale i potrzebne niezwykłe dary, z których najprzedziwniejszym jest Jej niepokalane poczęcie.
Pomimo niezwykłości otrzymanych darów z woli Boga stanowi Ona ideał życia chrześcijańskiego, do którego powinniśmy się przybliżać. Została przecież nazwana „pierwszą chrześcijanką”. Pierwszą pod względem czasowym i merytorycznym. Jan Paweł II w swej maryjnej encyklice przypomina, że „Maryja obecna jest w tajemnicy Kościoła jako wzór” (RM 44). Jeżeli Maryja jest wzorem, to powinniśmy starać się go w naszym życiu odzwierciedlać, czyli naśladować Ją w przeróżnych dziedzinach. Przede wszystkim zaś powinniśmy się starać za Jej przykładem nosić w sobie Jezusa Chrystusa, dla Niego żyć i obdarowywać Nim innych.
Wszystkie dary, jakimi Maryja została tak hojnie obdarowana, służyły temu, aby Ona, człowiek jak my, mogła się stać godnym mieszkaniem Boga. Przypomniała dziś o tym odmówiona przed chwilą modlitwa mszalna w słowach: „Boże, Ty przez niepokalane poczęcie Najświętszej Dziewicy przygotowałeś swojemu Synowi godne mieszkanie”. Rzeczywiście. Kiedy stanął przed Nią archanioł Gabriel z niesłychaną wieścią: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym”, Ona zaś wyraziła zgodę na Bożą propozycję, dokonał się niepowtarzalny cud w dziejach świata – w Jej dziewiczym łonie zamieszkał Bóg.
Nikt z nas oczywiście nie jest tak niepokalanie czysty jak Maryja, tak cieleśnie spokrewniony z Jezusem jak Ona, tak Nim napełniony. Dane jest jednak i nam przez łaskę uświęcającą od momentu chrztu niejako nosić w sobie Jezusa Chrystusa. Postać Maryi wzywa właśnie do życia w stanie łaski uświęcającej, czyli w stanie stałej łączności z obecnym w nas przez wiarę, nadzieję i miłość Jezusem. Domaga się to wypowiedzenia zdecydowanej walki grzechowi, który tę łączność z zrywa lub osłabia. W odczytanym przed chwilą fragmencie Księgi Rodzaju Maryja została ukazana jako znak zwycięstwa nad Szatanem i grzechem. I jest tym znakiem do dziś. Podejmując tę walkę pod znakiem Niepokalanej, otwieramy sobie możliwość do naśladowania Jej w noszeniu w sobie Jezusa Chrystusa.
Matka Najświętsza nie tylko nosiła w sobie Jezusa Chrystusa, ale dla Niego żyła. Po Jego urodzeniu nadal żyła dla Niego, aby Go wykarmić, wypieścić, wychować. A kiedy już nie potrzebował Jej macierzyńskiej opieki, żyła dla Jego dzieła. Nie znamy dokładnie rozkładu dnia Maryi. Nie wiemy, o której godzinie wstawała, o której udawała się na spoczynek, kiedy i jakie spożywała posiłki, jak się ubierała, jakie wykonywała prace. Przypuszczamy, że pod tym względem upodabniała się do niewiast zamieszkujących wówczas Ziemię Świętą. Z całą pewnością jednak stwierdzić możemy, że cokolwiek czyniła, czyniła to z myślą o Jezusie.
Stająca dziś przed nami postać Niepokalanej wzywa nas, abyśmy w spełnianiu naszych codziennych obowiązków starali się czynić to samo. W miarę naszych sił żyli i pracowali w łączności z Jezusem i z miłości ku Niemu. W ten sposób będziemy realizowali nasze powołanie do świętości. Przypomniał nam je św. Paweł we fragmencie listu do Efezjan: „zostaliśmy wybrani przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem, [...] abyśmy istnieli ku chwale Jego majestatu”. O powołaniu tym przypomina Jan Paweł II w liście apostolskim na trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa. Nawiązując do beatyfikacji i kanonizacji pisze: „Dzisiaj trzeba na nowo z przekonaniem zalecać wszystkim dążenie do tej «wysokiej miary» zwyczajnego życia chrześcijańskiego” (NMI 30).
Matka Najświętsza nie tylko nosiła w sobie Jezusa Chrystusa, nie tylko dla Niego żyła, ale i przekazała Go nam. Nie był On Jej dany na własność. Należał do ludzkości. Zdawała sobie z tego sprawę od momentu zwiastowania. Wiedziała, że Jej posłannictwem było po poczęciu, urodzeniu i wychowaniu przekazać Go ludzkości. Nie dziwiła się więc, kiedy obserwowała, jak Jezus opuszcza Nazaret, aby spełniać swe posłannictwo. Wierna słowu Bożemu oddaje Go ludzkości aż po uczestnictwo w Jego zbawczej ofierze złożonej na drzewie krzyża.
Podobnie i my, obdarowani Jezusem, nie możemy zatrzymywać Go jedynie dla siebie, troszcząc się tylko o własne zbawienie. Mamy przekazywać Go innym. Ojciec Święty we wspomnianym już liście apostolskim pisze: „Kto prawdziwie spotkał Chrystusa, nie może zatrzymywać Go dla siebie, ale winien Go głosić” (NMI 40). Dzieło nowej ewangelizacji jest zadaniem każdego chrześcijanina. Polega ono na ukazywaniu Chrystusa tym, którzy Go nie znają (por. EN 17). Tylu spośród tych, których spotykamy na drodze naszego życia, nie zna Jezusa Chrystusa. Naszym obowiązkiem jest im Go ukazywać. Jak? Przykładem gorliwego życia chrześcijańskiego, okazywaną miłością, a także apostolskim słowem.
Jezus Chrystus, któremu Bóg przez niepokalane poczęcie Najświętszej Dziewicy przygotował godne mieszkanie, jest pośród nas w sprawowanej Eucharystii. Stał się dla nas Chlebem Łamanym, który otrzymujemy z rąk kapłana. Pragnie On bowiem w nas zamieszkać, dzielić nasz los, przez nas dawać się innym. Jest to tak Jego życzenie, jak i życzenie Jego Matki. Przyrzeknijmy spełniać w miarę naszych sił to życzenie. Kiedy tak się stanie, przeżywana dziś uroczystość wyda zbawienne owoce w naszym życiu.
Rozważyć
Każdy z nas ma przed oczyma Maryję, konkretną niewiastę, tak samo jak konkretną niewiastą była ta pierwsza – Ewa. Obie zostały postawione w warunkach stworzonego świata. Obie stanęły wobec Boga. Obie stanęły wobec świata duchowego, świata duchów anielskich. Obie miały całkowicie wolną wolę do swojej dyspozycji i wszystkie talenty i możliwości, jakie zostały w nich złożone.
Liturgia każe nam dzisiaj patrzeć na jedną i drugą i dostrzec zasadniczą różnicę. Widać ją w wyborze, w decyzji, w głębokiej refleksji. Ewa postawiona wobec dobroci i miłości Boga oraz wobec podstępnego głosu kusiciela ulega temu, co mówi do niej jej przeciwnik. Staje się to przyczyną ogromnego zła dla niej i dla całej ludzkości.
Maryja jest dla nas wzorem postępowania maksymalnie roztropnego. Ona jest postawiona wobec zwiastowania anielskiego, tak to nazywamy, i wchodzi w głęboką rozmowę, w której waży każde słowo, uważnie słuchając, i podejmuje decyzję, która jest błogosławiona dla Niej samej i dla każdego człowieka.
Chrześcijanie, mając w pamięci zwiastowanie, przychodzą do świątyni, by stanąć wobec przykładu Maryi. Przychodzą, aby do Jej wzoru przyłożyć własne życie. To porównanie jest przede wszystkim zmierzeniem się ze słowami Ewangelii: „Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie”.
Każdemu z nas Pan Bóg dał taką możliwość, żeby w każdym momencie swojego życia mógł wobec propozycji własnej, drugiego człowieka, Szatana czy Pana Boga rozważyć, co ma znaczyć to, co właśnie słyszy, co ma znaczyć to, co się w nim dzieje, to, do czego Bóg go wzywa. Trzeba rozważyć i podjąć właściwą decyzję.
Moi drodzy, dochodzimy do istoty tej uroczystości, która pod obrazem niepokalanego poczęcia pokazuje nam przede wszystkim to, co my nazywamy czystością. Maryja jest czysta, jest przejrzysta, jest klarowna. Podejmuje decyzję według sumienia, które jest całkowicie oddane Bogu.
My żyjemy w świecie, który bardzo często idzie w diametralnie innym kierunku. W tym wypadku decyzje człowieka powinny być maksymalnie brudne, ubłocone. Obojętnie czy będzie to na przykład nieczystość, czy nieuczciwość.
Każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie: W jakim zmierzam kierunku? Ale najpierw należy zapytać o coś innego: Czy rozważam swoje decyzje, słowa, myśli? Czy zastanawiam się, jakie owoce ma przynieść to, co zamierzam? Czy jest to zgodne z wolą Boga?
Prośmy, byśmy byli uczciwi w tym i w każdym innym momencie naszego życia. Byśmy chcieli rozważać, co ma znaczyć to, co zamierzamy uczynić.
ks. Kazimierz Skwierawski – „Ekspres Homiletyczny”
Niepokalana naszym ratunkiem
Kiedyś pracowałem w parafii, na której terenie żył zaciekły, walczący z Bogiem i Kościołem ateista. Był on szeroko znany w całej okolicy z prowadzenia kursów dla nowych członków partii. Jakież było moje zdziwienie i zaskoczenie, kiedy ten człowiek poprosił mnie pewnego dnia, abym go odwiedził w domu. W czasie pierwszej wizyty wyznał: „Proszę księdza, jestem ciężko chory na raka i bardzo chcę, aby mi ksiądz pomógł. 19 lat temu umarła moja matka, która widząc mój styl życia, przez wiele lat płakała i modliła się do Matki Najświętszej o moje nawrócenie. Przez całe 19 lat od jej śmierci prześladuje mnie jej obraz. Ciągle mam przed oczami jej płacz i modlitwę. Proszę, niech mi ksiądz pomoże!”.
Odwiedziłem tego człowieka jeszcze trzy razy. Przed śmiercią wyspowiadał się i pojednał z Bogiem. Cała parafia była zaskoczona tym, że ten były ateista miał skromny, ale chrześcijański pogrzeb.
Kochani moi, to przykład, czego potrafi dokonać gorliwa modlitwa matki proszącej Matkę Bożą o łaskę nawrócenia syna.
Gromadzimy się dziś w kościele, aby z radością świętować uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, Matki Syna Bożego i naszej duchowej Matki. Od początku istnienia Kościoła żywa była wśród chrześcijan wiara, że Maryja była z woli Bożej od pierwszej chwili swego istnienia pełna łaski, czyli święta i niepokalana. Wiara ta pokrywa się całkowicie z tym, co mówi o Maryi Pismo Święte.
Wielowiekową wiarę chrześcijan potwierdził uroczyście papież Pius IX w 1854 roku, ogłaszając dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Z kolei Matka Najświętsza, ukazując się w Lourdes czternastoletniej Bernadetcie Soubirous, powiedziała: „Ja jestem Niepokalane Poczęcie”.
Maryja wiele razy dowiodła, że jest u swego Syna orędowniczką dla tych wszystkich, którzy grzechami obrazili wszechmogącego Boga. Chociaż sama nie zaznała brudu i zła, nawet najmniejszego grzechu, to jednak doskonale wie, że grzech jest największym nieszczęściem dla każdego z nas. Ona wie, że grzech jest źródłem naszych cierpień, nieszczęść i konfliktów. Ona wie, że każdy grzech nas zniekształca i oszpeca, oddalając od Boga, od Jego pokoju i miłości. Ona wie również, co nas czeka, jeżeli się nie nawrócimy i nie będziemy prosić Boga o przebaczenie grzechów. Stąd żaden grzech nie jest dla Niej obojętny. Jej Syn również potępia grzech i się nim brzydzi, jednak kocha ludzi, którzy z powodu grzechów są nieszczęśliwi. Kocha ich, ponieważ cierpiał i umarł na krzyżu, aby wybawić ich od zła i grzechu. Dlatego też Maryja modli się i oręduje za grzesznikami nieustannie.
Święty Bernard ze Sieny poucza, że „tak jak diabeł szuka nieustannie tych, których mógłby pożreć, tak Maryja szuka nieustannie biednych dusz, którym mogłaby pomóc i które mogłaby uratować”.
„Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi” – tak modlimy się codziennie. Pamiętajmy, że Maryja jest święta i niepokalana i dlatego pragnie, abyśmy byli do Niej podobni, abyśmy Ją naśladowali. Łatwo jest wynieść Maryję na piedestał i oddać Jej cześć. O wiele trudniej jest Ją naśladować.
Chińczycy mają takie przysłowie: „Obyś się urodził i żył w ciekawych czasach”. Niewątpliwie nasze czasy są ciekawe, jeszcze ciekawszy jest współczesny człowiek. Jest on dziwnie odbóstwiony. Konsekwencją zaś odbóstwienia jest odczłowieczenie. Przejawia się ono dzisiaj w przerażających wydarzeniach, których codziennie jesteśmy świadkami. W okrutnych wojnach zawinionych przez ludzką chciwość, dewastujących klęskach głodu, zabijaniu nienarodzonych, nieludzkim traktowaniu i wyzysku najbiedniejszych, mordowaniu niewinnych ludzi w imię egoistycznych mrzonek o wielkości i dążenia do władzy za wszelką cenę. Nie przynoszą nam chluby narkotykowe kartele, gangi, handel ludźmi, bogacenie się na rozprzestrzenianiu pornografii, nie wspominając innych niechlubnych zachowań naszej grzesznej ludzkiej natury.
Przez wypowiedziane Bogu fiat („niech mi się stanie według twego słowa”) Maryja jest ideałem człowieka zjednoczonego z Bogiem. Zatem pozostanie Ona zawsze ideałem, wzorem i ratunkiem dla każdego z nas, zapatrzonego częściej w siebie i w otaczający świat niż w Boga.
Kochani, nie tylko podziwiajmy Maryję, ale także starajmy się Ją naśladować.
ks. Marian Bendyk – „Ekspres Homiletyczny”
Janowe wołanie
Święty Łukasz pisze w dzisiejszym fragmencie Ewangelii, że Jan Chrzciciel „obchodził całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Posługując się słowami proroka Izajasza, wołał: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego” (Łk 3,4). Kilka razy usłyszeliśmy słowo „droga”, to nasuwa nam temat dzisiejszego rozważania. Posłuszni Janowemu wołaniu powinniśmy w czasie Adwentu przygotować nasze drogi Jezusowi, który przyjdzie do nas w pamiątce Bożego Narodzenia.
W jaki sposób przygotować Jezusowi drogę? Znawcy życia duchowego z pewnością wskazaliby nam wiele możliwości. Właściwie to każdy człowiek ma swoją drogę do Boga. Jednak są i ogólne zalecenia, a do nich należy szczególnie nasze nawrócenie. To jest chyba najlepsza droga do Boga. Wymaga ona z naszej strony trudu i czasu, ale się opłaci.
Jak ma wyglądać to nawrócenie? Rzadko bywa tak jak u Szawła pod Damaszkiem. Nie każdego może spotkać taka łaska nagłego olśnienia. Zazwyczaj jest to mozolna praca nad sobą, czasem trwająca latami.
Znawcy życia duchowego mówią, że nawracanie się może mieć kilka etapów: będzie to najpierw pozbywanie się wad i grzechów ciężkich, potem lekkich, a potem nawet niedoskonałości. Według niektórych należy się nawracać także z tzw. rutyny, a nawet z tego, co dobre – na lepsze. Spróbujmy zatrzymać się nieco nad tymi sytuacjami.
Pozbywanie się grzechów ciężkich i wad
Na ogół wiemy, jakie to są grzechy ciężkie. Uczono nas o tym już w czasie przygotowań do Pierwszej Komunii św. Czasem mówi się zamiennie, że grzechy ciężkie to grzechy śmiertelne, bo – mówiąc tak obrazowo – powodują śmierć duszy. Należy zatem zrywać powoli najpierw z tymi grzechami.
Jeden z autorów (ks. M. Maliński) wyraził to w sposób bardzo dosadny: „Uciekaj z przeklętej ziemi pełnej pogardy i arogancji, nienawiści, zemsty, chciwości i interesowności, kłamstwa i obłudy”. Zapamiętajmy dobrze te mocne słowa. Ta ucieczka z przeklętej ziemi to nic innego jak zrywanie z grzechami ciężkimi, podanymi krótko dla przykładu.
Dlaczego mamy najpierw uciekać od grzechu śmiertelnego? Krótko odpowiada na to pytanie Katechizm Kościoła katolickiego: „Grzech śmiertelny niszczy miłość w sercu człowieka wskutek poważnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu, podsuwając człowiekowi dobra niższe, odwraca go od Boga, który jest jego celem ostatecznym i szczęściem” (KKK 1855). Nieco dalej Katechizm stwierdza: „Grzech śmiertelny jest – podobnie jak miłość – radykalną możliwością wolności ludzkiej. Pociąga on za sobą utratę miłości i pozbawienie łaski uświęcającej, to znaczy stanu łaski. Jeśli nie zostanie wynagrodzony przez żal i Boże przebaczenie, powoduje wykluczenie z Królestwa Chrystusa” (KKK 1861).
Niech te słowa będą zachętą do zrywania z grzechami śmiertelnymi, i to nie z obawy przed wykluczeniem z Chrystusowego królestwa, ale z obawy utraty dziecięctwa Bożego.
Pozbywanie się grzechów powszednich
Najwięcej jednak popełniamy tzw. grzechów powszednich. Jak wiemy, jest zasadnicza różnica pomiędzy stanem grzechu ciężkiego a grzechem powszednim. Katechizm Kościoła katolickiego poucza nas bowiem: „Grzech powszedni pozwala trwać w miłości, chociaż ją obraża i rani” (KKK 1855). Jest tu dla nas pewna pociecha, że nie zrywamy kontaktu z Bogiem, ale trwamy w miłości z Nim, jednak ta miłość jest obrażona i zraniona. Mówiąc inaczej: ona wisi na włosku. Jest to już wystarczający powód, aby pozbywać się także grzechów powszednich, lekkich.
W mowie pogrzebowej po śmierci bpa Edwarda Samsela z Ełku abp Józef Michalik wypowiedział niesłychanie piękne słowa: „To dzięki modlitwie biskup Edward tak pięknie przeżył życie, że mogę powiedzieć, iż jestem przekonany, że ten kryształowy człowiek, odkąd go znam, nie popełnił grzechu ciężkiego” („Niedziela” 6/03).
Niech ten wspaniały przykład zachęci nas do nawracania się, do porzucania grzechów ciężkich i lekkich. Dbajmy o to, aby ta cienka nić kontaktu z miłującym nas Ojcem nie została zerwana przez nieposłuszeństwo. Gdyby się to zdarzyło, w konfesjonale czeka na nas miłosierdzie Boże – w sakramencie pokuty możemy odzyskać zerwaną przyjaźń.
Pozbywanie się niedoskonałości i rutyny
Dotychczas mówiliśmy o pozbywaniu się grzechów ciężkich i lekkich. Są jednak jeszcze tzw. niedoskonałości. Je także trzeba wyeliminować, choć i to nie jest łatwe. Wiemy jednak, że Chrystus ceni naszą wierność w rzeczach małych. Warto tu przywołać znaną przypowieść o talentach zapisaną u ewangelisty Mateusza: „Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię” (25,23).
Warto pozbywać się także rutyny oraz to, co dobre, czynić jeszcze lepszym. Nasze życie powinno się ciągle rozwijać, nie może być zastoju, stagnacji, która z kolei sprzyja znanej nam dobrze rutynie.
W tym miejscu będzie dobrze zacytować zdanie ks. Mieczysława Malińskiego: „Nawróć się nie tylko wtedy, gdy masz ręce pełne niegodziwości, ale i wtedy, kiedy uważasz się za porządnego człowieka, który nie ma nic sobie do wyrzucenia”.
Ksiądz Jan Twardowski, poruszając temat nawrócenia, pisze:
Co to znaczy nawrócić się? Nawrócić się znaczy nie tylko odwrócić się od złego, paskudnego świata, by schować się przy Panu Bogu. Nawrócić się, to zwrócić się do Boga po to, aby z Nim i poprzez Niego odnaleźć cały świat. Nawrócić się, to spojrzeć poprzez Chrystusa na własne przyjaźnie i ziemskie miłości.
W nawracaniu się i pozbywaniu się grzechów pomogą nam rekolekcje adwentowe (podać termin).
Pragnę zakończyć słowami pełnymi duchowej pogody: „Nawróć się do swojej pierwotnej świętości. Wróć do swojego raju, gdzie twój Bóg przechadza się po porannym wietrze, gdzie będziesz żył w miłości z ludźmi i ze światem” (ks. M. Maliński).
ks. Wacław Chmielarski – „Ekspres Homiletyczny”
Zachęty do życia wewnętrznego
Rozdział XII O KRÓLEWSKIEJ DRODZE KRZYŻA ŚWIĘTEGO
11. Gdy dojdziesz do tego, że cierpienie stanie ci się miłe i zasmakujesz w nim dla miłości Chrystusa, bądź pewny, że jesteś na dobrej drodze, że znalazłeś raj na ziemi. Ale dopóki `uginasz się pod ciężarem cierpienia i chcesz go uniknąć, źle jeszcze z tobą. Ono i tak dosięgnie cię, gdziekolwiek byś uciekł.
12. Do czego tu jesteś? Jeśli zrozumiesz, że do cierpienia i śmierci, od razu staniesz się lepszy i znajdziesz pokój ducha. Nawet gdybyś razem z Pawłem został porwany do siódmego nieba 2 Kor 12,2, nie zabezpieczy cię to przed żadnym cierpieniem. Ja mu pokażę - rzecze Jezus - ile ma wycierpieć dla mego imienia Dz 9,16. A więc pozostaje ci cierpieć, jeżeli chcesz miłować Jezusa i na zawsze Mu służyć.
13. Obyś tylko był godny cierpieć dla imienia Jezusa! Dz 5,41. Jakaż czekałaby cię chwała, jaka to radość dla wszystkich świętych Pańskich, jaki przykład dla bliskich! Bo wszyscy cenią sobie cierpliwość, choć mało jest tych, którzy chcą cierpieć. To sprawiedliwe, abyś ty chętnie pocierpiał choć trochę dla Chrystusa, gdy inni więcej jeszcze cierpią dla świata.
14. Zrozum, że musisz żyć umierając nieustannie. A im kto więcej umiera dla siebie, tym bardziej zaczyna żyć w Bogu. Ten tylko potrafi pojąć sprawy Boże, kto pochyli się nisko, aby dźwigać swe niedole dla Chrystusa. Nic nie jest milsze Bogu i nic dla ciebie bardziej zbawienne na świecie niż chętne znoszenie cierpienia dla Chrystusa.
A nawet gdybyś mógł wybrać, powinieneś pragnąć raczej cierpieć dla Chrystusa niż cieszyć się i radować, bo przez to upodobnisz się bardziej do Niego i do wszystkich Jego świętych. Nasze zasługi i doskonałość nie zależą od szczęścia i radości, ale raczej od umiejętności przyjmowania ciężarów i nieszczęść.
15. Gdyby była jaka lepsza i skuteczniejsza droga zbawienia dla człowieka niż cierpienie, Chrystus ukazałby nam ją słowem lub przykładem. A przecież idących za Nim uczniów i wszystkich, którzy chcieli postępować za Nim, wyraźnie zachęca do niesienia krzyża i mówi: Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i naśladuje mnie Mt 16,24; Łk 9,23.
Na koniec, gdyśmy już tyle przeczytali i rozważyli, zjawia nam się jedno zdanie: Tylko przez wielkie cierpienie wejść można do Królestwa niebieskiego Dz 14,22.
Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'
Zmiany w kolegium kardynalskim. Franciszek podjął decyzję,
która może mieć wpływ na konklawe
Franciszek wyniesie w sobotę w Bazylice św. Piotra do godności kardynalskiej 21 duchownych, w tym swojego zastępcę, który jest odpowiedzialny za diecezję rzymską oraz arcybiskupów Turynu, Belgradu, Limy, Tokio, Abidżanu i Teheranu. Najmłodszy z kardynałów będzie miał zaledwie 44 lata.
Papież Franciszek mianuje 21 nowych kardynałów, w tym swojego zastępcę oraz arcybiskupów z różnych kontynentów, podkreślając globalny zasięg Kościoła. Najmłodszy kardynał ma 44 lata, a jedynym nieelektorem w grupie jest 99-letni abp Angelo Acerbi.
Po konsystorzu liczba kardynałów wzrośnie do 256, w tym 141 elektorów. Franciszek kontynuuje politykę przekraczania ustalonego limitu elektorów, z uwzględnieniem regionalnego zróżnicowania.
Z wyjątkiem emerytowanego watykańskiego dyplomaty abp Angelo Acerbiego, wszyscy nowi kardynałowie mają mniej niż 80 lat, a zatem mogą być elektorami papieskimi. Po tak zwanym konsystorzu Kolegium Kardynalskie będzie liczyć 253 członków. Spośród nich 140 ma obecnie mniej niż 80 lat i może wziąć udział w konklawe.
Indyjski kardynał Oswald Gracias obchodzi 80. urodziny 24 grudnia. Do końca 2025 r. grono papieskich elektorów opuści także czternastu innych kardynałów, w tym m. in. kard. Christoph Schönborn z Wiednia.
Jest to dziesiąty konsystorz kreujący nowych kardynałów od czasu wyboru Franciszka na papieża w 2013 r. Podczas uroczystej ceremonii papież wręcza każdemu z nowych purpuratów akt nominacji, nakłada na głowę purpurowy biret, umieszcza na palcu pierścień kardynalski i przydziela im kościół tytularny w Rzymie. Jest to wyraz przywiązania papieskich elektorów do stolicy biskupiej papieża. W niedzielę, w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, Franciszek odprawi mszę św. z nowymi kardynałami w Bazylice św. Piotra.
Skąd są nowi kardynałowie?
Interesujące jest to, że wśród nowych kardynałów będzie tym razem kilku Europejczyków; stanowią oni praktycznie połowę kandydatów. Jedynym niegłosującym podczas ewentualnego konklawe będzie emerytowany nuncjusz apostolski abp Angelo Acerbi z Włoch. Wszyscy pozostali nowi kardynałowie prawdopodobnie będą mogli głosować na nowego papieża. Patrząc na narodowości nowych kandydatów, dziesięciu z nich to Europejczycy, z czego czterech to Włosi. Sześciu pochodzi z obu Ameryk (w tym pięciu z Ameryki Południowej), czterech jest Azjatami, a tylko jeden jest Afrykańczykiem, więc ogólnie rzecz biorąc, akcent położony jest na regiony peryferyjne i globalne Południe. Urodzony na Ukrainie Mykoła Byczok, który jest odpowiedzialny za wiernych Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w Melbourne w Australii, będzie najmłodszym kardynałem (w wieku 44 lat), podczas gdy abp Acerbi stanie się najstarszym kardynałem (ma 99 lat).
Europejczycy poza Europą
Dotyczy to bp Mykoła Byczoka, Ukraińca w Australii, ale także arcybiskupa Teheranu-Isfahanu, o. Dominique`a Josepha Mathieu, który jest belgijskim zakonnikiem. Biskup Jean-Paul Vesco, który pracuje w Algierii jest Francuzem.
Nominacja pochodzącego z Indii ks. George'a Koovakada, urzędnika Sekretariatu Stanu, odpowiedzialnego za organizację podróży papieskich stawia go na równi ze swoim szefem kard. Pietro Parolinem, jeśli chodzi o urząd kardynała. Czy coś takiego kiedykolwiek się wydarzyło?
Istnieją dwa precedensy, chociaż obaj kandydaci nie pełnili już wówczas funkcji organizatora papieskich podróży. Pierwszy przypadek, który miał miejsce nie tak dawno temu, dotyczy jezuity o. Roberto Tucciego, byłego redaktora "Civiltà Cattolica", który był wówczas dyrektorem Radia Watykańskiego i organizatorem papieskich podróży Jana Pawła II. Został mianowany kardynałem przez papieża Wojtyłę w 2001 roku, kiedy opuścił już swój urząd.
Drugi precedens sięga dalej wstecz i ma związek z pierwszą podróżą apostolską Pawła VI, do Ziemi Świętej, w styczniu 1964 roku, która zapoczątkowała erę współczesnych podróży papieskich. To ks. Jacques Martin, francuski pracownik Sekretariatu Stanu, zorganizował tę podróż na prośbę papieża Montiniego w wielkiej tajemnicy wraz z jego prywatnym sekretarzem ks. Pasquale Macchi. Paweł VI ogłosił jego nominację biskupią podczas podróży do Kafarnaum. Jan Paweł II mianował go kardynałem w 1988 roku.
Włoch ks. Fabio Baggio jest podsekretarzem w Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka. Przed reformą Kurii Rzymskiej w 2022 r. był podsekretarzem w Sekcji ds. Migrantów i Uchodźców, którą sam papież zarezerwował dla siebie i która od tego czasu została włączona do dykasterii. Ks. Baggio jest nadal odpowiedzialny za ten obszar pracy i inne specjalne projekty.
Jakie nazwiska się wyróżniają?
Obok dominikanina o. Timothy Radcliffe'a, który głosił rekolekcje podczas Synodu Biskupów wyróżniająca się postacią jest na przykład biskup Kalookan Pablo Virgilio David z Filipin, który zasłynął jako zaciekły obrońca praw człowieka w swoim kraju za prezydentury Rodrigo Duterte. Również interesującą postacią jest arcybiskup Porto Alegre Jaime Spengler OFM. Znanymi postaciami są werbiści: Ladislav Nemet, arcybiskup Belgradu w Serbii oraz arcybiskup Tokio Tarcisio Kikuchi, który jest przewodniczącym Caritas Internationalis.
Jak będzie wyglądało Kolegium Kardynałów po grudniowym konsystorzu?
Po 8 grudnia Kolegium Kardynałów będzie składać się z 256 purpuratów, z których 115 to nie-elektorzy, a 141 to elektorzy. Oznacza to, że papież Franciszek bardzo hojnie interpretuje limit 120 elektorów w Kolegium określony przez Pawła VI. Ale 24 grudnia kardynał Oswald Gracias z Indii skończy 80 lat, a w styczniu 2025 r. kardynał Christoph Schönborn z Wiednia. W rzeczywistości jest około dziesięciu kardynałów, którzy opuszczą grono elektorów w 2025 roku.
Źródło: KAI / pk – za „deon.pl”
Bezwzględny rozkaz Daniela Ortegi:
Wszystkie zakonnice mają opuść kraj
Reżim Daniela Ortegi planuje pozbawić Nikaraguę istotnej obecności sióstr zakonnych. O sprawie poinformowała Martha Molina, dysydentka i obrończyni praw człowieka, na niezależnym portalu "Despacho 505". Molina, regularnie relacjonująca represje wymierzone w Kościół w Nikaragui, ujawniła, że zakonnice muszą opuścić kraj najpóźniej do końca roku.
Nikaraguański reżim systematycznie ogranicza działalność Kościoła katolickiego, m.in. wydalając siostry zakonne i przejmując ich majątek. Władze nakazały zakonnicom opuszczenie kraju do końca roku, odbierając im możliwość posługi na rzecz ubogich i potrzebujących.
Zamknięto dzieła charytatywne prowadzone przez siostry Matki Teresy z Kalkuty, a misjonarki miłości zostały zmuszone do opuszczenia kraju w 2022 roku. Skonfiskowano także klasztory oraz zdelegalizowano liczne organizacje religijne, w tym Caritas.
Ponad 250 duchownych zostało wydalonych lub zmuszonych do ucieczki z kraju. Kapłani, którzy pozostali, są objęci zakazami, m.in. udzielania sakramentów w szpitalach. Reżim przeszedł z długotrwałych uwięzień do szybkich wydaleń.
Papież Franciszek wystosował list do katolików Nikaragui, wyrażając wsparcie i przypominając o duchowej wolności mimo prześladowań. Reżim kolejny rok z rzędu zakazał tradycyjnych procesji maryjnych.
Jak przypomniała włoska agencja SIR, Marta Molina stanowi wiarygodne źródło informacji na temat prześladowań Kościoła w Nikaragui. Jest ona autorką raportu "Nikaragua: Prześladowany Kościół?", w którym dokumentuje ataki dyktatury Ortegi-Murillo na Kościół katolicki, poczynając od 2018 roku.
Wygnanie zakonnic
Donosząc o zapowiedzianej banicji sióstr zakonnych, napisała na swoim profilu X: "W tych tygodniach posterunki migracyjne odnotują obecność zakonnic, ponieważ dyktatura postawiła im ultimatum: «Macie czas do grudnia na opuszczenie kraju»". Ultimatum dotyczy "wszystkich" zakonnic w Nikaragui.
Aktywistka zakłada, że zostaną one przyjęte w sąsiednich krajach i znajdą przynajmniej czasowe schronienie w domach różnych zgromadzeń. Molina przypomina, że już wcześniej sandynistowskie władze zdelegalizowały wiele kościelnych organizacji non-profit, w tym Caritas, poprzez które siostry niosły pomoc biednym, wykluczonym i potrzebującym. Ich majątek został przejęty przez państwo, co praktycznie odebrało wielu zgromadzeniom możliwość działania.
Delegalizacja zakonów, przejmowanie majątku
Już dwa lata temu, rząd zamknął wszelkie dzieła charytatywne prowadzone przez siostry Matki Teresy z Kalkuty i nakazał im opuszczenie Nikaragui, w której posługiwały od 40 lat.
"Wyjechałyśmy z ogromnym bólem. Cierpimy, dlatego że musiałyśmy zostawić naszych ubogich" - stwierdziły siostry, które znalazły schronienie w sąsiedniej Kostaryce. Osiemnaście misjonarek miłości z pełnym oddaniem opiekowało się ludźmi najbiedniejszymi i najsłabszymi: "Nigdy nie uprawiałyśmy żadnej działalności politycznej, skupiałyśmy się jedynie na niesieniu pomocy najbardziej potrzebującym".
W ubiegłym roku reżim nikaraguański wydalił z kraju dwie siostry ze zgromadzenia dominikanek od Zwiastowania oraz skonfiskował klasztor trapistek w San Pedro de Lóvago. "Spośród 1,5 tys. organizacji non-profit zlikwidowanych w ostatnim czasie, co najmniej dwadzieścia to organizacje religijne, które miały lub mają szkoły i ośrodki edukacyjne" - przypomniała Molina, nawiązując tym samym do wygnania z Nikaragui jezuitów, którzy prowadzili w tym kraju uniwersytet.
Wcześniej zdelegalizowano działalność Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Niezależni nikaraguańscy dziennikarze poinformowali, że żłobki, przedszkola, jadłodajnie, sierocińce i domy dla osób starszych prowadzone przez misjonarki miłości w trzech miastach Nikaragui zostały już zarekwirowane przez władze, które usunęły z nich wszystkie symbole chrześcijańskie.
250 kapłanów wydalonych z Nikaragui
Reżim Ortegi wyrasta na najbardziej represyjną dyktaturę, dużo bardziej antychrześcijańską niż te w Wenezueli i na Kubie. Molina poinformowała, że "ponad 250 duchownych musiało uciekać z kraju, ponieważ grożono im śmiercią, zostali wydaleni lub nadal nie mogą ponownie wjechać do kraju, mimo że są Nikaraguańczykami".
Ostatnim z wydalonych kapłanów jest ks. Floriano Ceferino Vargasa. Został on zatrzymany przez agentów reżimu w ostatnią niedzielę 1 grudnia, po mszy odprawionej w kościele San Martín, w Nueva Guinea, w diecezji Bluefields. Zmuszono go do wyjazdu do Panamy. Potwierdza to zmianą kursu reżimu, który zamiast wcześniejszego długiego więzienia kapłanów postawił ostatnio na ich szybkie i arbitralne wydalenia z kraju. Księżom zakazano też wstępu do szpitali w celu udzielania sakramentu namaszczenia chorych, pozbawiając w ten sposób słabych, chorych i umierających ludzi łaski tego sakramentu, a także pocieszenia, jakie daje obecność kapłana.
Wsparcie papieża
Przed zbliżającą się uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP, która jest bardzo ważna w nikaraguańskiej tradycji, list pocieszenia napisał do katolików tego kraju papież Franciszek. Zbiegło się to z decyzją reżimu, który, kolejny rok z rzędu, zabronił organizowania w tym kraju tradycyjnych procesji maryjnych, które zgodnie z wielowiekową tradycją wychodziły na ulice nikaraguańskich miast i wiosek.
"W intymności naszych serc chroniona jest wolność córek i synów Bożych, której nikt nie może nam odebrać" - napisał papież w liście do ludu Bożego w Nikaragui. Podkreślił, że "właśnie w najtrudniejszych chwilach, kiedy po ludzku niemożliwe staje się zrozumienie, czego Bóg od nas chce, jesteśmy wezwani, aby nie wątpić w Jego opiekę i miłosierdzie. Synowska ufność, jaką w Nim pokładacie, a także wierność Kościołowi to dwa wielkie światła, które oświetlają waszą egzystencję".
Źródło: KAI / tk – za „deon.pl”
Ile osób chodzi do kościoła?
Religijność Polaków w liczbach. Najnowsze dane
Co niedziela chodzi do kościoła 29, 02 proc. a komunię św. przyjmuje 14, 02 proc. wiernych. W ubiegłym roku 267, 2 tys. osób przyjęło sakrament chrztu. Na religię uczęszcza ponad 78 proc. uczniów. Oto najnowszy rocznik statystyczny Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego „Annuarium Statisticum Ecclesia in Polonia”.
Wskaźnik dominicantes, czyli osób uczęszczających na niedzielną mszę świętą w roku 2023 r. wyniósł 29,02 %, zaś communicantes, czyli przystępujących do komunii św. – 14,02 %. W stosunku do 2022 r. oznacza to spadek wskaźnika dominicantes o 0,5 p. proc. oraz wzrost communicantes o 0,1 p. proc. Dla porównania w 2019 r. wskaźnik dominicantes wynosił 36,9 % a communicantes 16,7 %.
Jeśli chodzi o praktyki religijne, to występują duże różnice pomiędzy poszczególnymi regionami Polski. Najwyższy wskaźnik dominicantes odnotowano tradycyjnie w diecezji tarnowskiej (60,5 %), rzeszowskiej (53,2 %) i przemyskiej (49,1 %). Najniższy – w diecezji szczecińsko – kamieńskiej (17,2 proc), sosnowieckiej (17,87 proc.) i koszalińsko – kołobrzeskiej (18,58 proc.).
Najwyższe wskaźniki communicantes są w diecezji tarnowskiej (24,4 %), zamojsko-lubaczowskiej (21,1 %) oraz białostockiej (20,1 %).
Po to, by precyzyjniej przedstawić przemiany polskiej religijności, wprowadzono w tym roku wskaźnik „communicantes względny”. Jest to statystyczny wskaźnik informujący o procencie osób przyjmujących komunię św. w trakcie niedzielnych mszy św. względem liczby osób obecnych na mszy. W perspektywie ostatnich lat widać, że rośnie w Polsce liczba katolików, którzy przyjmują komunię św. w trakcie niedzielnych mszy. Communicantes względny w 2015 roku wyniósł 42,8, zaś w 2023 roku 48,3.
Przypomnijmy, że wskaźnik dominicantes i communicantes określa procent osób uczestniczących w niedzielnej Eucharystii i przyjmujących komunię św. w stosunku do osób zobowiązanych do tego uczestnictwa. (Wskaźniki te nie uwzględniają np. małych dzieci do lat 7, ludzi chorych i starszych o ograniczonych możliwościach poruszania się).
Regularna komunia święta – oto sekret wolności!
Sakramenty
W 2023 roku sakramentu chrztu udzielono 267,2 tys. osobom, czyli o 11,6 p. proc. mniejszej liczbie niż w roku poprzednim i ok. 28 proc. mniejszej niż w 2019 r. Do Pierwszej Komunii Świętej przystąpiło niespełna 325 tys. osób (spadek o 3,6 p. proc.). Sakrament bierzmowania przyjęło 294 tys. osób (spadek o 3,5 proc.). Zaś sakrament małżeństwa został udzielony 77,2 tys. parom (spadek o 12,1 p. proc. w stosunku do ubiegłego roku i ok. 38 p. proc w stosunku do 2019 r.).
Liczba parafii
Według danych zebranych przez ISKK w 2023 r. działalność duszpasterską prowadziły w Polsce 10 344 parafie katolickie (z czego 680 stanowiły parafie zakonne). W stosunku do 2022 roku liczba parafii zmalała o 0,1 %. W 2019 r. w Polsce działały 10 382 parafie.
Obecnie największa liczba parafii znajduje się na terenie diecezji krakowskiej – 448, tarnowskiej – 445 i poznańskiej – 416, zaś najmniejsza liczba prowadzona jest przez Ordynariat Polowy WP – 72, diecezję drohiczyńską – 98 i białostocką – 113.
Eucharystia to droga, szczyt, źródło i… miejsce podziałów [Modlitwa, chrześcijaninie!]
Kapłani diecezjalni
Liczba księży inkardynowanych do rzymskokatolickich diecezji i eparchii greckokatolickich w 2023 r. wyniosła 23 612, czyli o 153 księży mniej niż w roku poprzednim oraz o 1095 mniej niż w 2019 r. Natomiast księży diecezjalnych bezpośrednio zaangażowanych w pracę duszpasterską w parafiach było w ubiegłym roku 18 553 (20 729 w 2019 r.)
Najwięcej księży inkardynowanych posługuje w diecezji tarnowskiej – 1 486, krakowskiej – 1 135 oraz katowickiej – 978. Najmniejszymi diecezjami pod względem liczby księży były: Ordynariat Polowy WP – 51, drohiczyńska – 250 oraz elbląska – 267. Liczba księży posługujących duszpastersko w parafiach w 2023 roku wyniosła 18 553, czyli o 0,4 % mniej niż w roku poprzednim.
Alumni diecezjalni
W 2023 roku liczba alumnów diecezjalnych wynosiła 1 039, co stanowi spadek o 10,8 % w porównaniu z rokiem 2022 i niemal 40 proc. spadek w porównaniu z rokiem 2019.
W przeliczeniu na 100 księży pracujących w diecezjach, najwięcej alumnów seminariów diecezjalnych formuje się w diecezji warszawskiej (10 alumnów na 100 księży diecezjalnych), łódzkiej (9/100) oraz bielsko-żywieckiej (7/100), najmniej zaś w diecezjach bydgoskiej (2/100), warmińskiej (2/100) oraz legnickiej (2/100).
Mnisi, pustelnicy, dziewice konsekrowane… Czym różnią się te powołania?
Zgromadzenia żeńskie
W żeńskich zgromadzeniach czynnych w 2023 r. liczba sióstr zakonnych wyniosła 15,6 tys., co stanowi spadek w porównaniu do roku poprzedniego (15,9 tys.) oraz 2019 (niemal 17,2 tys.) Natomiast w zgromadzeniach kontemplacyjnych żyje 1165 sióstr (dane za 2022 r.)
Zmniejszyła się nieco liczba domów zgromadzeń żeńskich: z 1 985 do 1 950. (W 2019 r. było w Polsce 2113 domów). W sumie działa w Polsce 109 zgromadzeń żeńskich. Najliczniejsze zgromadzenie czynne to służebniczki NMP (starowiejskie) – ich liczba łącznie wynosiła 784, nazaretanki (637 sióstr), elżbietanki (614 sióstr).
Zgromadzenia męskie
Liczba członków męskich zgromadzeń zakonnych oraz stowarzyszeń życia apostolskiego w 2023 roku wynosiła łącznie 7 337 (nie licząc zakonników przebywających poza granicami Polski). W ubiegłym roku było ich 7721 a w 2019 r. 8218. W sumie działa w Polsce 78 zgromadzeń męskich. Najliczniejszymi męskimi zgromadzeniami są, podobnie jak w poprzednim roku, franciszkanie, salezjanie oraz pallotyni.
W 2023 roku było w Polsce 102 diakonów stałych, czyli o 3 więcej niż w roku poprzednim.
Udział w lekcjach religii
W roku szkolnym 2023/2024 na lekcje religii w placówkach edukacyjnych uczęszczało 78,6 % uczniów. W ubiegłym roku było to 80,3 % uczniów a w 2019 r. 87,6 % uczniów.
Najwyższy odsetek uczniów uczęszczających na lekcje religii odnotowano w diecezji przemyskiej (96,0 %), tarnowskiej (95,9 %) oraz rzeszowskiej (94,1 %), zaś najniższy w diecezji warszawskiej (58,3%), warszawsko-praskiej (61,6 %) oraz wrocławskiej (63,5 %).
Biblioteki
Biblioteki parafialne w 2023 roku prowadziło 6,2 % parafii. Najwięcej bibliotek znajduje się na terenie diecezji krakowskiej (41 bibliotek), tarnowskiej (37 bibliotek) oraz warszawskiej (34 biblioteki). W działalność bibliotek zaangażowanych jest 310 pracowników (w tym 79,4 % kobiet) oraz 1 214 wolontariuszy (w tym 85,7 % kobiet).
Globalne dane ze świata
Po raz drugi dane dotyczące Kościoła katolickiego w Polsce prezentowane są na tle danych Kościoła powszechnego. Począwszy od lat 70. XX wieku o ponad 12 tys. spadła liczba księży ogółem na świecie (z prawie 420 tys. do prawie 408 tys.), z tym że liczba księży diecezjalnych wzrosła o 8 tys. (do 279 tys.), a księży zakonnych spadła o 20 tys. W danym okresie spadła też zdecydowanie liczba sióstr zakonnych – o 400 tys., z ponad 1 miliona do prawie 600 tys., jak również liczba braci zakonnych o 30 tys. – z 79 tys. do 49 tys. Obecnie na świecie jest ponad 50 tys. diakonów stałych, a jeszcze w latach 70. XX wieku było ich 309.
W 2022 roku było na świecie 159 tys. parafii diecezjalnych z rezydującym proboszczem, 23 900 parafii zakonnych z rezydującym proboszczem i prawie 43 tys. parafii diecezjalnych bez proboszcza. Najwięcej parafii jest w Europie – prawie 77 tys. Liczba parafii na świecie rośnie – w latach 70. XX wieku było ich ponad 190 tys. a obecnie prawie 226 tys. O ile liczba katolików na świecie wzrosła w ostatnich pięćdziesięciu latach z ponad 650 milinów do 1 390 milionów, to procent katolików w globalnej populacji jest względnie stały i wynosi 18 %.
Katolicka Agencja Informacyjna – „alateia.pl”
Milionerzy z Kanady porzucili wszystko i zostali misjonarzami w Medjugorie
Jeśli wybierasz się na pielgrzymkę do Medjugorie, świadectwo Nancy i Patricka jest koniecznością! Codziennie z humorem dzielą się swoją historią przed setkami pielgrzymów z całego świata. Nancy z Chorwacji i Patrick z Kanady mieszkają w tej małej wiosce w Bośni i Hercegowinie od 1993 roku. Chociaż byli ekscentrycznymi milionerami w Kanadzie, porzucili wszystko, aby zostać misjonarzami Królowej Pokoju, codziennie służąc pielgrzymom i kapłanom w zadziwiającym zamku, który zbudowali, aby uczynić go miejscem duchowych rekolekcji.
Bujne życie w Kanadzie
Przed nawróceniem Patrick dorobił się fortuny sprzedając samochody w Kanadzie. W wieku 35 lat był właścicielem siedmiu salonów samochodowych i sprzedawał nawet do pięćdziesięciu samochodów jednego dnia. Aby to uczcić, w sobotnie wieczory zapraszał swoich licznych pracowników do baru. „Wiesz, ile mnie to kosztowało? », pyta dziś: „Dwa rozwody! Biznes był dla mnie jedyną rzeczą, która się dla mnie liczyła”. Wtedy Patrick poznał Nancy: była blondynką z niebieskimi oczami, była prawniczką i była od niego o dwadzieścia lat młodsza. "Doskonała! » – mówi z rozbawieniem. Bardzo szybko zamieszkali razem i wzięli ślub… w helikopterze!
Jednak dwa dni później Nancy wybuchła płaczem, ponieważ tak naprawdę nie czuła się mężatką. „Nancy, czy wiesz, ile kosztował mnie ten helikopter? » – pyta ją Patryk. Nancy jednak chce wziąć ślub w kościele i postanawia spotkać się z biskupem Vancouver. Ten mówi jej, że pierwsze małżeństwo Patryka zostało uznane za nieważne, a jego drugie małżeństwo nigdy nie było ważne, ponieważ zostało zawarte poza Kościołem. Dlatego biskup udziela im pozwolenia na zawarcie małżeństwa. „Dowiedziałem się, że biskup udzielił upoważnienia, i byłem wściekły. Właśnie wydałem fortunę na ten helikopter!», śmieje się dziś Patryk. Wszyscy próbują odwieść Nancy, mówiąc, że popełni największy błąd w swoim życiu, ona jednak nikogo nie słucha i pobierają się w chorwackim kościele franciszkańskim w Vancouver, w kościele Niepokalanego Serca Maryi.
Radykalne nawrócenie
Wkrótce po ślubie Nancy wręcza „swojemu małemu pogańskiemu mężowi” księgę orędzi z Medjugorie. Patryk protestuje, ale w końcu zgadza się przeczytać jedną wiadomość, najkrótszą: „Po raz ostatni wzywam Cię do nawrócenia”. „Nancy, dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej o tych wiadomościach? Czuję, że te wiadomości są prawdziwe. Myślę, że te dzieciaki mówią prawdę!” Ta wiadomość głęboko dotyka jego serca i przygnębia. Choć zawsze na pierwszym miejscu stawiał pieniądze, od tego momentu radykalnie zmienił swoje życie.
Ten, który nie ochrzcił swoich dzieci i nie praktykował wiary przez trzydzieści lat, zaczął czytać te orędzia i czynić wszystko, o co prosiła Dziewica Maryja. „Matka Boża prosi, abyśmy codziennie wspólnie odmawiali różaniec, bo różaniec będzie czynił cuda w waszych rodzinach, abyście w każdą niedzielę chodzili na mszę, codziennie czytali Biblię... Powiedziałem to Nancy a on poszła na zakupy i wróciła z dziesięciokilogramową Biblią! Następnie prosi, aby pościć w środę i piątek, bo modląc się i poszcząc. Nancy i Patrick zaczynają zmieniać swoje życie, ale dowiadują się, że Dziewica Maryja mówi również: „Nie możesz zacząć się nawracać bez spowiedzi”.
Sąsiedzi Najświętszej Maryi Panny
Dlatego Patrick postanawia udać się do księdza i opowiedzieć mu o wszystkich grzechach popełnionych w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Po wielogodzinnej spowiedzi ksiądz odpuścił mu wszystkie grzechy. „Boże przebaczenie jest czymś, co wzruszyło mnie do łez. Uważam, że ksiądz jest cudem od Boga. Czy rozumiecie, jak cenni są księża? Tylko te ręce mogą odpuścić grzechy. Kiedy mówią: „Odpuszczam ci”, otwierają bramy nieba”!
Nancy i Patrick zaczynają się razem modlić, a ich małżeństwo ulega przemianie. Niedługo potem postanawiają porzucić luksusowe życie: sprzedają swoje firmy, kancelarię Nancy, dom w Kanadzie… i zamieszkują w Medjugorie. „Nancy, chcę być sąsiadem Dziewicy Maryi!” » powiedział Patryk. Następnie przybywają do Europy, kupują samochód, nawet nie wiedząc, gdzie znajduje się ta mała wioska. Następnie w 1993 roku zostali sąsiadami Królowej Pokoju i zbudowali zamek, w którym mogą przebywać pielgrzymi, a zwłaszcza księża, którzy odbywali rekolekcje duchowe. Dzięki orędziom Królowej Pokoju radykalnie zmienili swoje życie i dziś są niestrudzonymi świadkami dla tysięcy pielgrzymów, przybywających na modlitwę do tego miejsca.
Aline Iaschine – „aleteia.pl”
Badacze o danych z raportu ISKK: Katolików, którzy chodzą do Kościoła "z przyzwyczajenia", już właściwie nie ma
Przedstawione dane świadczą nie o kryzysie Kościoła ale raczej o jego trwaniu. Nawet jeśli ktoś mówi o uczniach, którzy wypisują się z religii, to zjawisko widoczne jest w Warszawie, może we Wrocławiu, ale nie w całej Polsce - powiedział prof. Krzysztof Koseła, przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Socjolog skomentował najnowszy raport ISKK, przedstawiający dane za 2023 rok.
Dane z raportu ISKK za 2023 rok wskazują na stabilność Kościoła Katolickiego w Polsce mimo obserwowanych niewielkich spadków w liczbie parafii, sakramentów i uczestnictwie w katechezie. Badacze podkreślają, że to nie kryzys Kościoła, lecz jego trwanie w zmieniającym się społeczeństwie, które doświadcza kryzysu demograficznego i samotności.
Wskaźnik dominicantes wyniósł 29 proc., kontynuując spadkowy trend z lat ubiegłych, jednak wskaźnik communicantes względny (48 proc.) wskazuje na większą świadomość religijną uczestników liturgii. Ogólny udział w katechezie wynosi 78 proc., przy czym obserwuje się duże różnice regionalne oraz zależność od wieku uczniów.
W Polsce spada liczba alumnów i sióstr zakonnych, a wzrasta liczba diakonów stałych. Coraz mniej par decyduje się na sakrament małżeństwa (spadek o 12 proc. w 2023 roku), co wynika zarówno z przemian kulturowych, jak i demograficznych.
Polska posiada około 9 proc. parafii w Europie, a co czwarty ksiądz na kontynencie jest Polakiem. Raport ISKK wskazuje, że Kościół w Polsce dostosowuje się do globalnych trendów, jednocześnie wprowadzając innowacje w monitorowaniu praktyk religijnych, takie jak nowy wskaźnik communicantes względny.
Raport wskazuje na niewielkie spadki zarówno jeśli chodzi o liczbę parafii, jak i siły apostolskie, liczbę przyjmowanych sakramentów czy uczestnictwo w katechezie. - Trudno wyciągać z niego wnioski o jakimś istotnym kryzysie kościoła. To raczej obraz Kościoła, który trwa w społeczeństwie doświadczającym kryzysu - kryzysu demograficznego i epidemii samotności - mówili badacze. Spotkanie odbyło się w Sekretariacie KEP w Warszawie.
Ks. Leszek Gęsiak SJ, rzecznik KEP rozpoczynając konferencję prasową przypomniał, że opublikowane dane zbierane były przez cały rok za pośrednictwem ankiet oraz poprzez badanie praktyk w jedną określona niedzielę roku - 22 października 2023 r.
Co czwarty ksiądz w Europie jest Polakiem
Dane zawarte w roczniku statystycznym ISKK za rok 2023 przedstawił dr hab. Marcin Jewdokimow, dyrektor ISKK SAC oraz ks. dr hab. Wojciech Sadłoń wicedyrektor ISKK. Badacze mówili o nich również w kontekście europejskim i światowym, zwracając uwagę, że ok 10 tys. parafii w Polsce to ok. 9 proc parafii w całej Europie i ok. 4,5 proc parafii na świecie (jest ich obecnie 226 tys.). Jak podkreślali, co czwarty ksiądz w Europie jest Polakiem.
Badacze wskazywali, że pewne procesy, które można obserwować w Polsce, jak np. spadek liczby sióstr zakonnych, czy wzrost liczby diakonów stałych można obserwować w Kościele na całym świecie.
Coraz mniej par zawiera sakrament małżeństwa
Mowa była również o spadku liczby udzielanych sakramentów. W przypadku sakramentu małżeństwa jest to istotny spadek - aż o 12 p. proc. w stosunku do poprzedniego roku. Prelegenci wskazywali, że na zmiany te należy patrzeć nie tylko w kontekście kulturowym ale również demograficznym.
W 2023 r. wskaźnik dominicates wyniósł 29 proc. Warto przypomnieć, że w 1980 r. było to 51 proc. i od tego czasu obserwujemy trend spadkowy. Uczestnicy konferencji podkreślili, że w tym kontekście momentem dużego spadku była pandemia.
Communicantes względny
Jeśli chodzi o communicantes w roku 2023 było to 14 proc. Ks. dr hab. Wojciech Sadłoń przypomniał, że oba wskaźniki - dominicantes i communicantes - odnoszą się do liczby osób zobowiązanych do uczestnictwa w niedzielnej liturgii. Dla pewnego przybliżenia obrazu wspólnoty wiernych w tym roku wprowadzono nowy wskaźnik - communicantes względny. Wskazuje on liczbę osób przystępujących do Komunii św. w stosunku do liczby osób obecnych na Eucharystii. W 2023 r. communicantes względny wyniósł ok. 48 proc.
Religia w szkołach
Ogólny choć nieznaczny spadek w stosunku do ubiegłego roku obserwujemy też jeśli chodzi o uczestnictwo w katechezie. W skali kraju jest to ok. 78 proc. przy czym widać duże zróżnicowanie jeśli chodzi o diecezje - w niektórych, np. przemyskiej i tarnowskiej, poziom na katechizację uczęszcza ok. 96 proc. dzieci i młodzieży; w archidiecezji warszawskiej jest to nieco ponad 50 proc. Różnice widać również w zależności od wieku katechizowanych - im wyższy szczebel edukacji, tym poziom uczestnictwa w lekcjach religii jest niższy.
"Spadek o 10 proc. liczby alumnów już świadczy o pewnej zmianie"
Komentarzem do przedstawionych danych podzielił się prof. Krzysztof Koseła, przewodniczący Rady Naukowej ISKK. Podkreślił, że z jednej strony mówią one o Kościele katolickim w Polsce i jego "zasobach", z drugiej - o samej Polsce i jej zróżnicowanym społeczeństwie. - To co widzimy to zasadniczo niewielkie zmiany lub brak zmian, choć spadek o 10 proc. liczby alumnów już świadczy o pewnej zmianie - powiedział.
Polskie społeczeństwo się "zwija"
Według socjologa dane przedstawione w raporcie ISKK są związane ze zmianami zachodzącymi w całym polskim społeczeństwie w tym z pogłębiającym się kryzysem demograficznym. - Polskie społeczeństwo się "zwija". Jesteśmy w czasie wielkiej zmiany społecznej, samotność stała się plagą, żyjemy w cywilizacji cyfrowej, zawieramy mniej małżeństw, więc jest także mniej rodzin - podkreślił. Przewodniczący Rady Naukowej ISKK ocenił również, że nowy wskaźnik - communicantes względny - wskazuje jednak na to, że katolicy w Polsce coraz poważniej traktują swoją wiarę. - Widzą, że obecność na Mszy św. nie będzie pełna bez przystąpienia do Komunii św. Ten wskaźnik rośnie i ciekawie rozkłada się w całej Polsce - podkreśli. - Katolików, którzy chodzą do Kościoła "z przyzwyczajenia", już właściwie nie ma - dodał.
Nie ma podstaw by mówić o kryzysie Kościoła
W jego opinii, nie ma podstaw by mówić o kryzysie Kościoła. - Przedstawione dane świadczą raczej o etapie trwania Kościoła. Nawet jeśli ktoś mówi o uczniach, którzy wypisują się z religii, to zjawisko widoczne jest w Warszawie, może we Wrocławiu, ale nie w całej Polsce - ocenił.
Jak podkreślił dyrektor ISKK SAC, dr hab. Marcin Jewdokimow, zebrane dane dostępne są dzięki pracy wszystkich proboszczów w Polsce, a także współpracy z Episkopatem Polski, Ośrodkiem Badań nad Geografią Historyczną Kościoła w Polsce KUL oraz firmą GIS-Expert opracowującą mapy. Poinformował też, że ISKK wypracowuje nowy sposób sprawozdawczości - już połowa diecezji w Polsce przekazuje swoje dane elektronicznie, co prawdopodobnie zdecydowanie przyspieszy ich opracowywanie.
Źródło: KAI / pk – za „deon.pl”
Bycie katolikiem powodem do wstydu?
Nie pozwólmy, by nam to wmawiano
Trzeba mieć kontakt z samym sobą, z Bogiem i ludźmi o podobnych wartościach. Nie negując swojego lęku, ale też nie pozwalając mu sobą rządzić. Katolik nie jest człowiekiem gorszego sortu, nie pozwólmy na to, by nam to wmawiano.
Wtorkowy poranek. Wchodzimy do ulubionej piekarni, chwilę po godzinie siódmej rano, zaraz po roratach. Ulubiona ekspedientka patrzy zaskoczona na mojego ośmioletniego syna i woła: "czemu mama tak wcześnie cię z łóżka wygnała?". Mój roześmiany syn odpowiada, że to on wygonił mamę o godzinie 5:30, by zdążyć na roraty. Widzę wzrok mężczyzny za nami, głowa mi puchnie i to wcale nie od niedospania. Spodziewam się ataku i wyśmiania. Ekspedientka reaguje pozytywnie i radośnie, młody mężczyzna za nami wywraca oczami z pogardą. Mnie przychodzi refleksja, że sama bym się nie przyznała. Nie powiedziałabym, że wracam z kościoła. Zbyt dużo razy widziałam wzrok pełen pogardy.
W świecie, w którym z pozoru stawia się na równouprawnienie, coraz mniej szacunku spotyka tych, którzy otwarcie mówią o swojej wierze. Ciemnogród, średniowiecze i tego typu określenia już katolików chyba specjalnie nie poruszają… Przyzwyczailiśmy się. Ostatnio trudniej jest jednak, gdy na siłę ktoś stara się nam wciskać nowy, "rewelacyjny" przedmiot szkolny, gdy zabiera się nam lekcje religii i gdy patrzy się z pogardą na rodzica, który wstaje zanim wzejdzie słońce, by zaprowadzić dziecko do kościoła. Nie szanuje się naszych wartości i wyborów, narzucając swoje i żądając by je szanowano. Wiara staje się powodem do wstydu. Tak trudno powtórzyć czasem, z pełnym przekonaniem, słowa Ewangelii, które usłyszałam na wspomnianych roratach: "szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie". Mimo, że serce swoje wie…
Gdy chwilę przed adwentem napisałam w mediach społecznościowych, że zapraszam na kilka wpisów o spowiedzi i przeżywaniu tego sakramentu, dostałam bardzo wiele wiadomości. O tym, że temat spowiedzi ludzi dorosłych jest zaniedbany w Kościele, że świeccy się wstydzą albo nie potrafią o tym mówić, że w zasadzie mało kto opowiada o dobrym doświadczeniu spowiedzi. Zatrzymałam się nad tymi wiadomościami (bo było kilka w bardzo podobnym tonie) i zaczęłam szukać w głowie osób, które otwarcie mówią w mediach społecznościowych i na żywo – wśród moich znajomych – o swojej wierze. Uf, mam szczęście. Wiele takich osób mam wokół siebie. Takich, którzy są autentycznymi świadkami. Którzy nie boją się krzywego spojrzenia, wyśmiania, wyzywania od ciemnogrodu. Mam tych, którzy są towarzyszami w mojej wierze. Skąd więc ten lęk przed wyśmianiem? Czego się boję?
Wiem w Kogo i dlaczego wierzę. To daje mi siłę, by iść i robić swoje, nawet jeśli się to komuś nie podoba. Jednak nie zawsze jest we mnie otwartość, by wchodzić w dyskusje atakujące Kościół, czy otwarcie mówić o swoich planach, doświadczeniach czy refleksjach, jeśli związane są z wiarą. Dlaczego? Prawda jest trochę smutna. Nie potrafimy i nie chcemy pokazywać się prawdziwi, bo boimy się zranienia, wyśmiania, etykietek. Mamy prawo do tego, by się obawiać, często w środowisku pracy możemy być w mniejszości. Jedyni w sakramentalnym małżeństwie i to bez romansu "na boku", jedyni którzy nie popierają kłamstwa, naciągania itd. Może tak być. Pytanie jak się w tym odnaleźć, skoro wiara rzeczywiście jest czymś, czym po prostu oddychamy i co jest dla nas oczywistością. Jest czymś, co daje nam szczęście i spełnienie.
Trzeba mieć kontakt z samym sobą, z Bogiem i ludźmi o podobnych wartościach. Nie negując swojego lęku, ale też nie pozwalając mu sobą rządzić. Katolik nie jest człowiekiem gorszego sortu, nie pozwólmy na to, by nam to wmawiano… Dziś mocniej bije mi serce, gdy ktoś patrzy na mnie z wyższością słysząc, że wracam z dzieckiem z rorat. Jeszcze boję się ataków, być może zbyt wiele razy już mi się obrywało za to, że to Jezus jest moją siłą, a nie ktoś czy coś innego. Jestem w drodze i uczę się być sobą w świecie, który zmusza mnie by się dopasować. Może kiedyś się nauczę, odnajdę siebie tam, gdzie niektórzy woleliby bym zniknęła, nie kłuła w oczy i sumienia. Może stanę się cichym świadkiem, ostatnią Biblią, po którą ktoś zechce sięgnąć. Oby… Obym się tego kiedyś nauczyła.
Magdalena Urbańska – „deon.pl”
Adwent w dawnej Polsce. „W Adwenta ziemia święta”
W starych zwyczajach dorocznych w naszym kraju do świąt Bożego Narodzenia przygotowywano się już od połowy listopada, niedługo po liturgicznym wspomnieniu świętego biskupa Marcina. Spokojnemu przeżywaniu Adwentu we wspólnocie rodzinno-sąsiedzkiej sprzyjał brak prac polowych.
Władysław Reymont opisując w „Chłopach” życie dawnej wsi w centralnej Polsce toczące się według rytmu wyznaczanego przez kalendarz liturgiczny, przybliżył zwyczaj „przęślicowej wieczornicy”. Pod koniec listopada i na początku grudnia kobiety z całej wsi zbierały się w jednym z domostw na wspólne przędzenie lnu, skubanie pierza lub łuskanie cebuli (warzywo to stanowiło długo jeden z najważniejszych produktów obecnych w chłopskiej kuchni).
Wspólne wieczory
Czasem jednak do tych kobiecych wieczorów, podczas których toczyły się długie rozmowy, opowiadano sobie klechdy i baśnie, dołączały dzieci i mężczyźni. Ruch kołowrotków i przęślic w wiejskich chatach niechybnie zapowiadał początek Adwentu. Z uwagi na brak poważniejszych prac w polu, zaawansowaną jesień i początek zimy, ludzie spędzali ze sobą więcej czasu niż latem i wiosną. Od liturgicznego wspomnienia świętej Katarzyny (25 listopada) nie urządzano jednak żadnych hucznych zabaw, uznając, że Adwent ma również pokutny charakter, a przygotowując się do Narodzenia Pańskiego należy powstrzymać się od tańców i wesołych rozrywek oraz pospolitych przyjemności, takich jak na przykład słodycze.
„Święta Katarzyna – śluby ucina”, „Święta Katarzyna klucze zgubiła/ Święty Jędrzej znalazł/ Zamknął skrzypki zaraz” – te i inne przysłowia ludowe pokazywały, że przed stuleciami kładziono mniejszy nacisk na radosne, adwentowe oczekiwanie, oczekując w duchu wyciszenia na wieczerzę wigilijną i świąteczne kolędowanie.
Śpiesząc na roraty
„W Adwenta ziemia święta” – mawiano w grudniu na Śląsku. Brak prac polowych rekompensowany był z jednej strony długimi wspólnymi wieczorami przy prządkach, ale też z uwagi na szybko zapadający zmrok, ludzie udawali się wcześniej na spoczynek. Wstawano za to wcześnie rano, „z kurami” i jeszcze przed brzaskiem jutrzenki udawano się grupami na roraty do najbliższego kościoła parafialnego, co często było kilkukilometrową wyprawą w śniegu lub późnojesiennym błocie.
Roraty są w zasadzie tradycją środkowoeuropejską – znane są nie tylko w Polsce, ale również w Czechach i na Słowacji, Chorwacji i Słowenii (jako „zornice”, czyli msze odprawiane wraz z pojawieniem się porannych zórz), na Węgrzech i w Austrii. Po powrocie z rorat spożywano dopiero pierwszy dzienny posiłek i wykonywano niezbędne prace w obejściu. Starano się przy tym zachowywać postny charakter jadłospisu, nie tylko w piątki, ale także w środy i soboty.
Szczególnie uroczyście celebrowano roraty na Wawelu, która to tradycja zaczęła się według historyków za panowania księcia krakowskiego i sandomierskiego Bolesława Wstydliwego w XIII w. W pierwszą niedzielę Adwentu najpierw władca, a następnie przedstawiciele innych stanów zapalali pierwszą świecę adwentową ze słowami „gotów jestem na przyjście Pana”. Drugą ze świec stawiał prymas Polski, trzecią senator, czwartą przedstawiciel ziemiaństwa, piątą rycerz, szóstą mieszczanin, a siódmą chłop. „Stał na ołtarzu przed mszą roraty/ siedmioramienny lichtarz bogaty/ a stany państwa szły do ołtarza/ a każdy jedną świecę rozżarza” – wspominał staropolskie tradycje romantyczny poeta Władysław Syrokomla.
Świat czeka na przyjście Pana
Na zachodnich, dominująco katolickich regionach Podlasia, na Kurpiach i na Mazowszu w pierwszą niedzielę Adwentu przed sumą i po nieszporach istniał zwyczaj „odtrąbywania Adwentu”. Młodzi mężczyźni wygrywali głośno melodie na długich, drewnianych instrumentach dętych nazywanych ligawkami. Było to nawiązanie do wiary, że pasterze z okolic Betlejem przygrywali małemu Jezusowi i Świętej Rodzinie przebywających w stajence.
W Polsce południowej i na Śląsku z kolei w pierwszą niedzielę Adwentu zrywano gałązki jabłoni, wiśni lub śliwy i wkładano je do słoika z wodą. Jeżeli do Bożego Narodzenia rozwinęły się na nich pączki, wróżyło to pomyślny przyszły rok, a młodym – możliwe zamążpójście. Z krajów niemieckojęzycznych oraz Czech i Słowacji przeniknął też do Polski południowej zwyczaj plecenia wieńców adwentowych i ozdabiania ich czterema świeczkami, symbolizującymi cztery kolejne niedziele adwentowe, które zapalano w czasie nieszporów każdej z tych niedziel.
Dostojny i tajemniczy, a jednocześnie ascetyczny czas Adwentu kończył się wraz z pierwszą gwiazdką na niebie w wigilijne popołudnie, która wzywała już do wspólnej wieczerzy przed Pasterką.
Łukasz Kobeszko – „aleteia.pl”
Biblia pyta:
Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara.
A kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?
1 J 5, 4-5
***
Wypowiadając na spowiedzi jedno słowo, którego wypowiedzieć jest wam wstyd, moglibyście się uchronić przed o wiele większym, strasznym wstydem, jaki was czeka na Sądzie Ostatecznym. A piekło, w jakie sami siebie wtrącacie, moglibyście zamienić na wieczną szczęśliwość.
św. Jan Maria Vianney, - O zadośćuczynieniu, pokucie i umartwieniu
Świeci i błogosławieni w tygodniu
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• | |||
• |